piątek, 4 listopada 2016

Wczoraj znów się udało, dzisiaj... poddaję się

Przedwczoraj cieszyłam się dniem wolnym. Przez chwilę zastanawiałam się czy może powinnam coś zrobić żeby nie wyjść z wprawy, żeby znów nie stracić motywacji, ale w końcu postanowiłam, że dobrze jest mieć te dni wolne.

Wczoraj z samego rana wstałam żeby ćwiczyć i znów miałam wystarczająco motywacji żeby wstać przed Dziubusią, nie pamiętam już czy o 6 czy o 7-mej, ale chyba to drugie. Tak, chyba tak to było, obudziłam się około 6 i nie mogłam się zmobilizować do wstania i w końcu wstałam o 7-mej czy kilka minut przed, ale zdąrzyłam przed wyjściem do przedszkola.

Dzisiaj bloli mnie głowa, zaczęłam jednak ćwiczyć. Zrobiłam rozgrzewkę, zaczęłam podniesienia na drążku, ale nie mogę... Głowa mi pęka. Czy to moja wina? Wczoraj rano trochę wypiłam, ale od rana do wieczora prawie nic. Dzisiaj od rana do jakiejś 11-tej też nic nie piłam, a teraz piję, ale... będę musiała wypić dużo więcej żeby przeszedł mi ból głowy.

Kiedy ja w końcu się nauczę pamiętać o piciu???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz