poniedziałek, 7 listopada 2016

I znów potknięcie

Jak już pisałam w piątek nie skończyłam ćwiczeń. W sobotę powinnam odpoczywać i tak też zrobiłam. Wieczorem jak byłyśmy w Jastrzębiu poszłam z maleństwem na plac zabaw a ponieważ były tam też przyrządy do ćwiczeń to coś tam poćwiczyłam, ale nie za wiele. Wczoraj powinnam zacząć dzień pierwszy, ale... nie zaczęłam. Wróciłyśmy koło 5 po południu, było zimno, napaliłyśmy w piecu i się grzałyśmy. Później nic mi się nie chciało więc poszłyśmy spać. Dzisiaj Dziubusia obudziła się razem ze mną rano więc... znów nie ćwiczyłam. Zamierzam zacząć teraz, jest już 21:54, ale jak nie będę ćwiczyć to jutro pewnie znów nie, i dzień później też pewnie nie. Więc zaczynam teraz. Myślę, że już nie opiszę dzisiaj jak mi pójdzie, ale najważniejsze, że coś zrobię. Lepiej coś niż nic.

Jeśli ktoś z was też ćwiczy, to opowiedzcie mi o waszych upadkach i wzlotach. Powodzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz