OK, mam doła, a może już go nie mam?
Zacznę od nowa, dzisiaj rano obudziłam się w niezbyt dobrym humorze, który poprawiłam sobie nieco czytaniem "Ask and it is given", ale gdy obudziła się Dziubusia to znów mi się zepsuł, nakrzyczałam na nią, że ma mi nie robić czegoś czego sobie nie życzę, bo dawała mi nogi na twarz i nie pamiętam co tam jeszcze. Głupio jej się zrobiło i przytuliła się do mnie i już było lepiej, ale dół został.
Ktoś kto czytał mojego posta wczoraj to pewnie się domyślił, że zaczęło się już od wczoraj, nie wiem nawet dlaczego, czy to dlatego, że na razie skończył mi się jeden projekt, czy to może dlatego, że zadzwoniła babka o szafę na którą czekam już od prawie miesiąca, ale nie chciałam jej akurat w tej chwili, czy to ... nie mam pojęcia co :) Od jakiegoś czasu myślę też co się stało, że nasze Awakening Compassion szło dość dobrze przez jakieś 4 miesiące a w zeszłym miesiącu było tylko 12 osób? A może dlatego, że chciałam zrobić fajną imprezę na Turbaczu a jest mało chętnych? A może to wszystko do kupy się zebrało? W każdym bądź razie odkąd wróciłam do Polski to mój pierwszy dół.
Dół czy nie, zaczęłam ćwiczyć. Pobiegłam z Dziubusią na rozgrzewkę, chyba połowę drogi biegłam z nią na szyi bo nie chciało mi się słuchać "poczekaj na mnie" :) jakoś dobiegłam do domu i byłam bardzo rozgrzana po dźwiganiu takich ciężarów :) Zrobiłam rozgrzewkę ramion, sama, bo Dziubusia nie chciała i przeszłam do ćwiczeń z drugiego dnia progression. Pierwsze i drugie ćwiczenie jest chyba takie jak poprzednio tylko kolejność nieco inna. Podnoszenie w szerokim nadchwycie. Chyba nikogo nie zdziwię jak napiszę, że nadal nie potrafię tego robić, znów musiałam podskakiwać i tylko się opuszczać. To, że nie potrafię nie wpłynęło dobrze na mój zły nastrój. Zaczęłam myśleć, że chyba nigdy się nie podniosę, że jestem beznadziejna i takie tam. Ale poprawiłam sobie nastrój myśląc, że wystarczy, że ćwiczę, skoro ćwiczę, prawie codziennie, to kiedyś będę musiała być w stanie się podnieść. Przecież trudno nadrobić zaległości 42 lat w miesiąc. Ćwiczyłam więc dalej. Zrobiłam takich podskoków z opuszczaniem się 4 x 5.
Później miałam podciągnięcia w ciasnym podchwycie, i tutaj było lepiej, mogę już podciągnąć się gdy mam drążek tak wysoko, że mogę stać całymi stopami na podłodze, ale to już wielki sukces, resztę robiłam znów podskakując do drążka. 4 x 5 jak chyba zawsze od jakiegoś czasu.
Następne ćwiczenie to wiszenie w podciągnięciu, i tutaj znów zawiodłam na całej linii, nie wiem czy zawiodłam to dobre słowo, bo nikomu nie obiecywałam, że to zrobię :) ale miałam cichą nadzieję, że może mi się uda? Później podstawiłam sobie krzesło żeby być w stanie powiesić się w odpowiedniej pozycji, nieco opadało mi ciało, ale próbowałam utrzymać się jak najdłużej. Mogłam tylko ze stopami nieco opartymi na krzesełku, więc nie cały ciężar mojego ciała, ale to już coś. Całe ramiona mi się trzęsły, ale trochę się utrzymałam. Teraz czuję mięśnie z tyłu na ramionach. Dzibusia też chciała spróbować, i muszę przyznać, że idzie jej dużo lepiej. Mam nadzieję, że zacznie już teraz i nie będzie kiedyś musiała nadrabiać bo kilkudziesięciu latach.
Po tym wszystkim miałam niespodziewany telefon, żeby przywieźć Dziubusię wcześniej do Żarek, co też zrobiłam, przejechałam się trochę na rowerze z obciążeniem :) odwiedziłam tatę a później do domu robić resztę.
A do reszty należały wykroki w podskokach, których zrobiłam 4 x 30, czyli 15 na każdą nogę, a potem przysiady w podskokach, których zrobiłam 4 x 15. Przyznam tutaj, że z podskokiem jest dużo trudniej. Ale jak to już pisałam kilka razy nogi mam dużo silniejsze, jak pewnie każdy, więc troche te ćwiczenia podnoszą mnie na duchu.
To tyle na dzisiaj odnośnie ćwiczeń i mojego podupadania na duchu. A... nie jeszcze dodam co dzisiaj wypaliła Dziubusia. Powiedziałam jej, że mam doła, i zapytałam co mogę na to poradzić, a ona na to "przepraszam, ale nie wiem jak przesunąć doła" :) pomimo niezbyt dobrego jeszcze wtedy humoru, nie mogłam się nie uśmiechnąć. Dzieci potrafią być takie zabawne.
A tak na marginesie to ćwiczenia świetnie robią na doła, już mnie chyba wyleczyły :) Może to te bolące ramiona?
No dobra, lecę się umyć i jadę po nią.
Do następnego